Project Description
Ślady, wszędzie ślady
tańczę, śpiewam i gram
po śladach
Biegam ścieżkami rytmów
wydeptali je ludzie
na długo przede mną
Szlifuję kamyki dźwięków
świeże i zachwycające
jak głosy dzieci
Pielęgnuję pędy melodii
dzikie – czy ktoś je posiał?
Bo rosną jak chcą
Szukam śladów
wiecznych jak echo
ruchliwych jak życie
Uciekam
odkrywam nowy ląd
bez śladu stopy
Oglądam się
ślady
wszędzie ślady
Janusz Prusinowski
po śladach / in the footsteps / sur les traces
Janusz Prusinowski Kompania
muzycy/musicians/musiciens
Janusz Prusinowski – skrzypce, śpiew, harmonia, cymbały, kontrabas, basy / fiddle, voice, accordeon, double bass, basy / violon, chant, accordéon, le dulcimer, contrebasse, basse
Michał Żak – flet drewniany, szałamaja, klarnet, saksofon, basy, śpiew / wooden flute, shawm, clarinette, saxophone, basy, voice / flûte traversière, chalémie, clarinette, saxophone, basse, chant
Piotr Piszczatowski – bębenek, baraban, śpiew / tambourine, baraban drum, voice / tympan, tambour, chant
Szczepan Pospieszalski – trąbka, basy, śpiew / trumpet, basy, voice / trompette, basse, chant
gościnnie/guest/ invité – Wojciech Pulcyn – kontrabas / double bass / contrebasse
nagrania / recorded by / enregistrement : Jacek Gładkowski
produkcja / production : Janusz Prusinowski
mastering: Michał Garstecki
obraz / painting / image : Andrzej Bieńkowski
projekt graficzny / graphic desigh by / design graphique : Czarna Kura
tłumaczenia / translated by / traductions : Agnieszka Wilga, Ewa Rdzanek
wydawca / published by / éditeur : Słuchaj Uchem / Buda Musique
„Gdyby mi ktoś – dwadzieścia lat temu – powiedział, że dla przyjemności będę słuchał muzyki ludowej, to pękłbym ze śmiechu. Dzisiaj energia ludowych i etnicznych dźwięków, jej hipnotyzujący rytm i niewykalkulowane, transowe granie zajmuje w moim życiu bardzo ważne miejsce – plasuje się gdzieś pomiędzy punkiem, jazzem i muzyką alternatywną. Można by powiedzieć, że muzyka ludowa wdarła się do mojej głowy i do mojego serca przebojem 🙂 A zaczęło się od tego, że Maniucha Bikont powiedziała, że na naszym filmowym wołyńskim weselu musi zagrać Janusz Prusinowski i jego zespół. Posłuchałem, i wiem, dlaczego tak powiedziała. Tylko nieliczni artyści potrafią zanurkować w świat swoich nauczycieli tak głęboko, oddać ducha pierwowzoru i jednocześnie dołożyć od siebie nową, rozpoznawalną i wyjątkową wartość.”
Wojtek Smarzowski
1.OBER PIOTRA GACY
Ober ciągły po śladach Piotra Gacy. Do śpiewu, czyli „śpiewak”. Przez lata grałem inną wersję tej melodii, której nauczyłem się od Jana Ciarkowskiego – z całkiem odmienną drugą częścią. Okazało się jednak, że w Gałkach Rusinowskich melodia Ciarkowskiego jest nieznana, a melodię Gacy śpiewa tam z zamiłowaniem wiele osób (jak choćby Marysia Siwiec), szczególnie zaś właśnie tę drugą część, gdzie skrzypcom powinien załamywać się głos.
2. WŁAŚCIWIE („KTO JESTEM?”)
Melodia od Marii Siwiec z Gałek Rusinowskich – to jeden z jej ulubionych oberów ciągłych. Słowa z wiersza Juliana Tuwima Właściwie ze zbioru Sokrates tańczący. Oto cały wiersz:
Co ja właściwie czynię, tak cierpiąc, tak się ciesząc,
Tak życia niecierpliwy, ku pewnej śmierci spiesząc?
Co czynię, czyniąc wszystko? U kogo służba moja?
Kto są ci wszyscy wokół? Skąd jestem tu i kto ja?
Te smutki, te radości – cóż one im powiedzą?
O, Boże, Boże, Boże, ci ludzie nic nie wiedzą!
Te smutki, te radości – zasępią czy ukoją?
O, Boże, Boże, Boże, ześlij mi łaskę swoją!
I o co ja właściwie, o Panie, Ciebie proszę,
Gdy ku niebiosom Twoim stęsknione oczy wznoszę?
3. MÓJ BOŻE KOCHANY
Pierwsza melodia to ober po śladach Wandy Osińskiej. Nauczyłem się go od Maćka Żurka, który przejął go od Jana Gacy. Obera tego nagrywaliśmy z Maćkiem i drużyną PKS na płytę 3x Gace – Uczniowie. Przyśpiewki ułożyły się wtedy w kawalerską historię miłosną. Nasz wybór również kieruje się ku miłości, ale inną ścieżką.
Druga melodia to mazur od Jana Gacy (grany i lubiany także przez Kapelę Niwińskich).
Mój Boże kochany, a czy Cię nie ma w niebie
Czy te moje prośby, a nie dochodzą Ciebie
Szła dziewczyna przez wieś, a mówiła różaniec
Żeby jej się trafił, a jaki oberwaniec
Ola moja, ola, a nie zasiałem pola
Nie narobi mi się, a kochaneczka moja
W sieni na drabinie, a czarny kogut siedział
Dałabym ci buzi, a żebyś nie powiedział
Dałabym ci buzi, a żebyś nie powiedział
Bo ja bym tak chciała, a żeby nikt nie wiedział
Byłem ja ci, byłem, a po kolana w niebie
Ale się wróciłem, a dziewczyno do ciebie
Serce, moje serce, a na dwoje się dzieli
Jedna strona płacze, a druga się weseli
4. STEPY AKERMANSKIE
Ten sonet krymski Adama Mickiewicza znają w Polsce chyba wszyscy. Mam nadzieję, że melodia powiślaka od Franciszka Grębskiego jest w stanie unieść delikatną fakturę słów poety. Kiedyś dotarliśmy późną porą do domu pana Franciszka w Karczmiskach, a wieczór okazał się tak piękny i pełen muzyki, że zatrzymaliśmy się tam na noc. Następnego dnia w pełnym słońcu przekonaliśmy się, że dom naszego gospodarza stoi nad starorzeczem Wisły, porosłym ogromnymi wierzbami. Śpiewając ten „chłoposonet” mam poczucie, że dwa krajobrazy – ten z wiersza i ten z melodii – łączą się i wzajemnie w sobie odbijają.
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok – tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! – jak cicho! – słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy – tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. – Jedźmy, nikt nie woła.
5. STEPY
melodia tego samego „chłopa” od Franciszka Grębskiego, ale zagrana troszkę inaczej, bardziej stepowo.
6. MASZ MARYSIU OBAŁKA
Po śladach Piotra Gacy. To mazur i oberek złożone w jeden ciąg. Pierwszą melodię nagrałem w 2000 roku, kiedy Piotr Gaca zawiódł mnie do innego wspaniałego skrzypka – a zarazem sąsiada ze Rdzowa – Jana Ciarkowskiego, żeby wspólnie z nim muzykować i przegrywać się. Zagrawszy, dośpiewał pieprzną przyśpiewkę: „Masz, Marysiu? / Mom, mom, mom. / Dasz, Marysiu? / Dom, dom, dom. / Majo ludzie, mom i jo. / Dadzo ludzie, dom i jo”. Drugi utwór to – jak bez specjalnego namaszczenia mawiał Piotr Gaca – „taki obałek”. Gdyby go zagrać smyczkowaniem „na przemian”, to wyjdzie gęsty, równy i nieciekawy oberek, ale gdy się z pomocą smyczka połączy dźwięki w grupy, powstaje zupełnie nieoczekiwana struktura rytmiczna, łapiąca jakoś tak „pod włos”. Piotr uwielbiał łączyć mazurki i oberki w długie ciągi. Pewnie w tym przypadku powiedziałby, że lepiej by było zagrać więcej krótszych oberów, ale jak dla mnie takie dwa razem zupełnie wystarczą.
7. DESZCZOWY
Po śladach Zofii Wojnickiej z nagrań archiwalnych Instytutu Sztuki PAN z Kujaw, które przekazała mi Justyna Piernik w czasie naszej wspólnej pracy związanej z muzyką Kujaw. Pani Zofia śpiewa te słowa jako piosenkę, my sprawdzamy, czy da się ona zagrać jako kujawiak. Gdy nam się ten utwór ułożył i zabrzmiał po raz pierwszy, lał deszcz. Bardzo mi się on w tę melodię wpisał i tak mi się ona zakodowała w pamięci.
Jechał ci ja, wędrował, do karczemki wstępował
Oj, miałem ci ja jeden grosz, a pił i hulał całą noc
Jeden dałem na świecę, oj, i ten drugi muzyce
A i jeszcze mi się zostało, a dla konika na siano
Dla konika na sieczkę, oj, na ładną dzieweczkę
Oj, graczykowi na struny, mojej dziewczynie na tony
8. RYDZ
Mazurek po śladach Michała Rydza, którego nigdy nie spotkałem osobiście. Na jednej z kaset od Andrzeja Bieńkowskiego wśród nagrań z Rawskiego usłyszałem kapelę Michała Rydza. Brzmiało to jak muzyka z dalekiej Azji, nie mogłem wyłapać melodii ani rytmu. Było w niej coś pierwotnego, na pograniczu prostej radości z wydawania dźwięków i jakiejś pradawnej obrzędowości.
9. POWOLNIAK
Po śladach Stanisława Pawelczyka ze wsi Wolkowe, odnalezionych w archiwum Instytutu Sztuki PAN. Taniec ten wbrew nazwie należy do najszybszych i najtrudniejszych, jakie znam. Zaskakujące jest w nim również to, że fraza tańca jest na trzy i że tym samym krokiem można tańczyć szwedzki taniec polska.
Jest bardzo niewiele archiwalnych nagrań skrzypcowych z Kurpi. Pan Stanisław gra bardzo precyzyjnie i szybko. Jego styl odświeżył nam wizję muzyki kurpiowskiej, bo na Kurpiach teraz właściwie nikt już tak nie gra.
10. U JELENIA ROGI
Wyrywas po śladach Stanisława Lipińskiego, Kasi Zedel i Kasi Rosik. Na Taborze w Sędku Kasia Rosik (wnikliwa badaczka techniki gry na bębenku obręczowym) poprosiła mnie, bym akompaniował jej na skrzypcach podczas warsztatów dla zaawansowanych bębnistów. Punktem wyjścia był świeżo nagrany przez nią film, na którym wspaniały bębnista, tancerz i śpiewak z Kłudna Stanisław Lipiński wirtuozowsko bębni i wykrzykuje teksty kolejnych wyrywasów, Kasia Zedel ogrywa zaś melodię na skrzypcach. Nagranie jest zachwycające – jest w nim wszystko, o co mi chodzi w muzykowaniu: energia, swoboda, zabawa rytmem, żart, niebanalność. Pana Stanisława znam jeszcze z lat dziewięćdziesiątych, gdy grywał w Domu Tańca, w kapeli najbardziej zawołanego harmonisty opoczyńskiego Stanisława Stępniaka. Jako bębnista był dla niego równorzędnym partnerem. Ich wspólne muzykowanie wraz ze skrzypkiem Augustynem Szymańskim było niewiarygodne. Jednak Stanisław Lipiński często wolał tańczyć, niż grać na bębenku. Tańczył zaś tak, jak bębnił – z ozdobnikami, zatrzymaniami, przesunięciami, piętkami i wszystkim, co się dało – a zarazem lekko i skromnie. Po prostu mistrz.
Stopniowo skrzypcową ogrywkę ogarnąłem. Gdy zaczęliśmy z naszą Kompanią śpiewać przyśpiewki pana Stanisława, okazało się, że zabawa jest świetna, a motywy same się nam rozwijają, aż nie mogliśmy się powstrzymać przed graniem dalej i dalej.
A spodobały mi się, a u jelenia rogi
U zająca długie uszy, a u dziewczyny nogi
A spodobały mi się, a u dziewczyny cysie
A żeby nie te cysie, a nie ożeniłbym się
Oj wszystkie konie ładne, a najładniejszy siwy
A przejechał jeziorko, a nie zamoczył grzywy
Oj za las chłopcy za las, a bo za lasem grają
A bo mi się za lasem, a panny podobają
A skrzypki ci gadają, a bębenek kołacze
A mojej kochaneczce, a samo serce płacze
A serce moje serce, a na dwoje się dzieli
A jedna strona płacze, a druga się weseli
11. GRĘBSKI
Powiślak od Franciszka Grębskiego – ten sam co w Stepach akermańskich i Stepowym, ale tym razem zagrany „po grębsku”.
12. RYTKA
Oberek po śladach kapeli Józefa Fiderka z Kraśnicy. Zanim pojawiły się płyty CD, korzystaliśmy z kaset magnetofonowych i słuchaliśmy w kółko nagrań terenowych Andrzeja Bieńkowskiego. Na sam początek dostaliśmy od niego kasetę z muzyką z filmu Ostatni wiejscy muzykanci; nagranie Rytki otwierało jej drugą stronę. Hieratyczne brzmienie kapeli, regularne bicie bębna ze stalką oraz buczenie basów, ostinatowa melodia – wszystko to było bardzo powtarzalne, a zarazem tak przepełnione emocjami, że słuchaliśmy tego raz za razem, bez końca. I był zaśpiew: łoi, łoi, łoi – łoi, łoi.
13. TU BEDE LULAL
Po śladach Zofii Wojnickiej – piosenka z nagrań Instytutu Sztuki PAN.
14. RUBIN
Chodzony, po śladach Michała Rubina. Książka Melodie ludowe z Mazowsza północnego autorstwa Tadeusza Kiszczaka jest jedną z nielicznych publikacji dokumentujących muzykę z okolic mojej rodzinnej Mławy. Michał Rubin, skrzypek urodzony w roku 1903, jest w niej głównym „informatorem”. Wśród pochodzących od niego pięknych melodii zapisanych przez pana Kiszczaka znajduje się między innymi ten chodzony.
15. DOBRZELIN
Kujon po śladach Sławomira Czekalskiego z kapeli Dobrzeliniacy, funkcjonujący tam pod nazwą Po ścianach. Sławek nauczył się tej melodii od wspaniałego skrzypka Jana Bilskiego, on zaś od legendarnego harmonisty łowickiego Józefa Radzymińskiego. Dobrzeliniacy obchodzą w tym roku czterdziestolecie istnienia – dedykujemy im to nagranie z serdecznymi podziękowaniami.
6. PAWELCZYK
Oberek z nagrań archiwalnych Instytutu Sztuki PAN z lat pięćdziesiątych, po śladach Stanisława Pawelczyka ze wsi Wolkowe z Kurpiów (tego samego, od którego gramy powolniaka).
Wkrótce po tym, jak zamieściliśmy nagranie Pawelczyka na naszej stronie, odezwała się do nas Joanna Turek, pochodząca właśnie ze wsi Wolkowe. Gdy zapytała starszych sąsiadów, okazało się, że doskonale pamiętają Stasia Zielonkowego (taki miał przydomek). Po kolejnej wizycie w rodzinnej okolicy Joanna pisze o swoich rozmówcach tak:
„Niesamowitą radość sprawia im grzebanie w pamięci… Jedno z takich wspomnień – jako jedyny, sam jeden, tylko ze skrzypcami, ogrywał muzyki (czyli zabawy), bez towarzystwa innych instrumentów. Żyje tylko jedna jego córka, zobaczę się z nią między świętami a sylwestrem, mam nadzieje, że będzie miała zdjęcia”. A innym razem: „Tak jak myślałam – dziadek doskonale pamięta jego kapelę. Podobno kiedy mieli grać na weselu, była to informacja przekazywana na równi istotności, kto w związek małżeński wchodzi. Jego kapela składała się ze skrzypiec, dwóch harmonii pedałowych, trąbki i czegoś na kształt perkusji. Wszyscy ze wsi Wolkowe. O dziwo, udało mi się znaleźć zdjęcie pełnego składu! Po śladach! Czułam się niesamowicie, kiedy mogłam otworzyć tych starszych ludzi na wspomnienia, o które już nikt nie pyta. Znam imiona i nazwiska mężczyzn z ostatniego zdjęcia, byli to: Władysław Dąbkowski (trąbka), Stanisław Pawelczyk (skrzypce), bracia Władysław i Czesław Samsel (harmonie pedałowe), Ignacy Siok (perkusja)”.
Piękna historia, prawda? Joasiu, cieszymy się bardzo z odnalezionych śladów, dziękujemy!
17. A JUŻCI PRECZ
Oczepinowa pieśń weselna po śladach śpiewaczek z Gałek Rusinowskich, której nauczyliśmy się od Marii Siwiec. Na początku nauczyliśmy się niedokładnie tekstu drugiej zwrotki i tak ją – w dobrej wierze – nagraliśmy. Oto zatem właściwy tekst:
A jużci precz, moja Maniu, jużci precz,
Ciśnij wstążki na gałązki, wdziń czepiec.
A nie prawie ten czepeczek, nie prawie,
Połóżże go, moja Maniu, na ławie.
A już prawie ten czepeczek, już prawie,
Będziesz, Maniu, go nosiła na głowie.
18. GDZIE JEST TA MIŁOŚĆ
Melodia, która ułożyła mi się dawno temu, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Od razu śpiewała się do słów „gdzie jest ta miłość chodząca bezkarnie”, tak jakby powtarzał się sam refren. Nie znałem wtedy ani nagrania Marka Grechuty, ani całego wiersza Tadeusza Nowaka Ludzie, z którego te wersy pochodzą (odrobinę u nas zmienione: zamiast „niebieskich latarni” mamy „skrzypce rozegrane”). Melodia przeobraziła się stopniowo w walca, graliśmy ją przy stu serdecznych okazjach. Z dedykacją dla tych, co szukają miłości.
A oto cały wiersz Tadeusza Nowaka, piękny i aktualny, po tych śladach również stąpamy:
Gdzie jest ta miłość chodząca bezkarnie
w ubiorze błazna, ptaka i anioła.
Ona spod ziemi niebieskie latarnie
tańczącą stopą pod sad nasz przywoła.
Ludzie wieczorem siedząc pod jabłonią
będą się modlić i zabijać o nią.
Biedni są ludzie, biedni ludzie mali.
Dla nich się z łaski w piecu słońca pali,
im się udziela miłości i chleba,
aby nie zmarli z głodu tam, gdzie żyją
w kolędach pszenic i w kapliczkach nieba,
z butem na twarzy i sznurem pod szyją.
Im się sprzedaje święcone obrazki
i wodą burze ucisza się w nich.
Grają organy i z twarzy im maski
zrywa idący poprzez popiół mnich.
A wtedy widać, że święci i oni
smucą się w cieniu tej samej jabłoni.
A do tych ludzi starczy zejść z pagórka,
zaklaskać w dłonie i wyciągnąć z mroku
skrzypce, gdzie śpiewka stroszy siwe piórka,
a staną w tańcu, choćby na obłoku
przyszło im krzesać oberka, i z piekła
wezmą tancerkę, jeśli ich urzekła
Bo się ci ludzie urodzili w tańcu.
I tylko czasem poprzez skrzydła pszenic
idą się modlić do gwiazd na różańcu.
Albo oparci plecami o sad
szukają w sobie z kocią trwogą źrenic
ziemi, przez którą biegnie mirry ślad.